poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych Świąt


   Życzę Wam Kochani wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych razem z bliskimi i przyjaciółmi  

w rodzinnej ciepłej atmosferze, oby magia Świąt pozostała z Wami jak najdłuzej.

wtorek, 20 listopada 2012

Jeszcze jesień


    To już ostatnie dni jesieni. W Warszawie pojawiły się pierwsze dekoracje świąteczne.
Czuje się już tchnienie świątecznego nastroju. Jeszcze chwilka i zacznie się przedświąteczne krzątanie.












wtorek, 16 października 2012

"Labirynt Fauna"


               Niedawno oglądałam film „Labirynt Fauna” w reżyserii Guillermo Del Toro. Nie wiem dlaczego dopiero teraz. Nigdy wcześniej jakoś nie sięgnęłam po niego.
Jestem absolutnie zauroczona. Filmem, muzyką, magią…
Akcja filmu przenosi nas do Hiszpanii do czasów generała Franko i wojny domowej. Jest to niezwykle trudny i dramatyczny okres dla tego kraju.
Nie będę opowiadała fabuły, ponieważ warto samemu sięgnąć do filmoteki i obejrzeć to wspaniałe dzieło.  
Reżyser bardzo pięknie łączy wątki fantastyczne z ponurym, brutalnym realizmem. Pomimo wstrząsających scen, film jest, można powiedzieć - baśniowy. Fabuła wielokrotnie prowadzi nas przez meandry wyobraźni, miesza realizm z fantazją i momentami nie jesteśmy pewni, w jakim świecie naprawdę się znajdujemy. Jest aż gęsto od emocji, które nami targają.
Gra aktorów to osobna opowieść, zwłaszcza rola 11-letniej dziewczynki Ofelii (Ivana Baquero). Nie ma sobie równych. Zresztą to jej debiut, jakże udany!
Jest jeszcze muzyka… Której autorem jest Javier Navarrete. Niesamowita, przepiękna, zapierająca dech w piersiach.
Jeżeli film jest ucztą dla oczu, to muzyka ucztą dla uszu. Ucztą, która nie powinna się nigdy skończyć. Ta muzyka może trwać i trwać…
„Labirynt Fauna” to majstersztyk. 
To najlepszy, najpiękniejszy i najbardziej niezwykły film, jaki ostatnio oglądałam. Polecam gorąco.
A  kołysanka „Pan’s labyrinth lualaby violin” nie pozwala o sobie zapomnieć i sączy swe narkotyczne dźwięki wprost do moich oczarowanych uszu. I zawsze będzie już ze mną.

http://www.youtube.com/watch?v=46pyseT8-sI&feature=related

sobota, 13 października 2012

Pięknie jest


              Jesiennie. Po wczorajszej porannej mgle słoneczko pięknie się rozświeciło.  Jednakowoż powietrze było nieco mgliste i przez słoneczne promienie przeświecał jakiś delikatny,  srebrny pyłek. Wrażenie było cudowne.  Spacery o tej porze roku, to czysta przyjemność.









sobota, 22 września 2012

Pierwszy dzień jesieni


                       Dzisiaj przyszła jesień. Taka prawdziwa, z wiatrem, smutkiem i brakiem słońca. Niby nie ma się czemu dziwić, wręcz należało się jej spodziewać, ale jeszcze nie teraz, jeszcze na chwilę chciałoby się zatrzymać słoneczne, ciepłe dni. 
Mam tylko nadzieje, że niebawem objawi się ta piękniejsza strona jesieni, tzw. złota polska jesień.
Że zaskoczy nas pięknymi kolorami liści, słodkim ciepełkiem i promyczkami słońca, przeświecającymi przez korony drzew. Na taką śliczną jesień czekam. A w oczekiwaniu grzeję się wraz z rodzinką w ciepłym świetle domowych lamp. Udało mi się zdobyć  ostatnie chyba już lawendy, zielone, pachnące z fioletowymi kotkami na łodyżkach. Takie  radosne wspomnienie lata.








sobota, 11 sierpnia 2012

Lalkowe buciki

  
         Moją ulubioną częścią garderoby są buty. No oczywiście, między innymi. Bo jeszcze… torebki, spodnie, bluzki, koszule, apaszki, bielizna… Oj, okazuje się że wszystko należy do kategorii „ulubione” :-).
No, ale wróćmy do butów. A właściwie do butów, ale lalkowych. Ponieważ moje lalki też posiadają swoją odrębną garderobę. I tak się składa, że te lalkowe buciki są ich (i moją oczywiście) ulubioną częścią lalkowych ubiorów. Zapewniam, że lalkowe buciki są dość trudno osiągalne. Pomijając cenę. Śliczne lalkowe buciki potrafią kosztować niewiele mniej od ludzkich, a często tyle samo!
A przy tym niełatwo zdobyć coś w określonym stylu, kolorze, odpowiedniej  wielkości. Znacznie trudniej niż obuwie w ludzkim wymiarze. Choć z tym bywa też niełatwo. Może kiedyś pokuszę się również o pokazanie moich butów? Powinno to być ciekawe, przynajmniej dla mnie.
A zatem, przedstawiam buciki moich lalek. Na razie tylko kilka par. Reszta następnym razem.
Te różowo-czarne, koronkowe, to częściowo dzieło moich rąk. Różowe pantofelko-klapeczki to baza dla mojej działalności. Ozdobiłam je naklejając czarną gipiurę. Wyszło cudownie! Jak buciki Marii Antoniny. „Maria Antonina” to mój ulubiony lalkowy styl. Te przepiękne pastelowe kolory, buduarowy styl, nieco baroku, och (!)… Ale to historia na inne opowiadanie…
















sobota, 16 czerwca 2012

Esy-floresy

        
       Esy-floresy to określenie idealnie pasujące do cudnie wygiętych i wijących się kształtów. Zawarte są w nim meandry i zawiłości zwykłej kreski, która wywija się w przepiękne, misterne wzory.
Ileż w nich fantazji, elegancji i piękna!
Czasem  pełne barokowego przepychu,  czasem inteligentnej, dostojnej secesji, a czasem frywolnej, delikatnej , czy romantycznej krągłości.
Od zawsze uwielbiałam te niezwykle piękne wzory, a idealnym materiałem do wszelkich tego typu wywijasów jest kute żelazo. Nigdy nie potrafię przejść obojętnie obok tych wytworów ludzkich rąk i umysłu.












piątek, 16 marca 2012

Georgiana

       Witam, prawie wiosennie, po dość długiej przerwie. Nie zaglądałam tu za często, ponieważ moją uwagę zaprzątały ostatnio inne sprawy. Również lalkowe. W tym także spotkania z lalkowymi znajomymi. Na pewno wiecie, że przyjemność dzielona z kimś, to podwójna przyjemność. Dlatego też dzielenie pasji z innymi daje ogromną satysfakcję, inspiruje, inicjuje nowe pomysły i zaspakaja miłą i konieczną potrzebę przynależności do grupy. W tym wypadku do grupy miłośników dollfów.
Miłośnicy dollfów, to ludzie pozytywnie zakręceni, z fantazją.  A ja kocham takich ludzi. To ogromna przyjemność widzieć na ich twarzach emocje, dzielić je z nimi i rozstawać się w radosnym nastroju, po wyrzucie do krwi ogromnej porcji endorfin. Po takim spotkaniu człowiek wraca do domu z nowym zastrzykiem energii, zadowolony z życia i gotów do kolejnego tygodnia pracy.
Na  spotkaniach zwykle fotografujemy  lalki, celem udokumentowania spotkania, oraz żeby pokazać na lalkowym forum efekty naszych działań w dziedzinie stylizacji swoich lalek. W stylizację często wkłada się ogrom pracy, umiejętności i nierzadko talentu, od makijażu począwszy po szycie i inne umiejętności manualne, tudzież designerskie.
Lalka na zdjęciach poniżej, to moja Georgiana. Przepiękne zdjęcia wykonała moja  lalkowa koleżanka o pseudonimie  Brattea.





środa, 15 lutego 2012

Najnowsze wieści

      Tak się jakoś stało, że zaczęłam stosować dietę Pięciu Przemian. Zachęcona przez medycynę niekonwencjonalną, w celu poprawy zdrowia, funkcjonowania organizmu oraz w nadziei zrzucenia kilku kilogramów. To ostatnie już mi się udało. Dość łatwo. Teraz tylko podtrzymać efekt.
Na razie uczę się nowego sposobu odżywiania, co nie jest łatwe i proste, bo to skomplikowana wiedza. W związku z tym moja dieta nie jest jeszcze zbyt restrykcyjna i pozwalam sobie na niewielkie kulinarne grzeszki. Czasem pączuś, torcik bezowy, ciasteczko… No trudno, najważniejsze, że waga nie rośnie, a i zwracam baczniejszą uwagę na to co jem i jaką to ma wartość odżywczą.
Do codziennego rytuału weszło mi już jedzenie zupki śniadaniowej w/g Pięciu Przemian, specjalnie dla mnie skomponowanej przez moją panią doktor. Zupka jest równie zdrowa, co obrzydliwa. Mimo to każdego dnia raniutko, przed wyjściem do pracy, spożywam to arcydzieło sztuki kulinarnej, a w spożywaniu tegoż dzielnie towarzyszy mi mąż. Z woli własnej i nieprzymuszonej.
Dzisiaj do jedzenia zupki dołączyła moja córka. Jednakowoż eksperyment żywieniowy nie powiódł się.
Stwierdziła:
- nie, tego świństwa jeść nie będę!
Na to mój mąż:
- no widzisz, a ja dzielnie towarzyszę mamie.
Ona:
- tato, w twoje kubki smakowe to ja nigdy nie wierzyłam, no ale ty mamo?!

A co nowego?
Ano, śnieg zasypał kraj i Warszawę, drogowcy zaskoczeni, korki okrutne, ludzie pogodą sponiewierani, spóźniali się albo nie dojeżdżali wcale.
Wczoraj słynna blogerka Baśka udała się do siedziby firmy Sms-owej loterii z żądaniem wydania kluczyków do samochodu, który wygrała wysyłając Sms-a. Zapowiedziała, że nie opuści lokalu bez tychże.
Paździoch, przyodziany w seksowne czarne skóry, frywolnie wymachując pejczykiem zakrzyknął:
- Helena! Żądam seksu małżeńskiego!

Poza tym „Fakt” donosi:
- Dziennikarka TVN porzucona przez dziennikarza Polsatu!
- Służbowe auto fryzjera minister Muchy rozbite!
- Prokop chce pobić Janiaka!
- Skandal w Świdnicy! Policjanci pomylili zwłoki kobiety z manekinem.
- W Kielcach policjant okradł supermarket!
- Liszowska sama naprawia swoje porsche (no proszę do czego to doszło!), a Tusk straszy polaków!

No cóż, dzień jak co dzień…

niedziela, 12 lutego 2012

Piękna bezimienna

     Niedawno wróciła z make-upu moja kolejna lalka o „roboczym” imieniu Soo od Iplehouse. Lalki tej firmy mają wygląd bardzo zbliżony do ludzkiego, inaczej niż większość Dollfów, które posiadają postać typowo lalkową, o proporcjach nieco umownych, przerysowanych.
Soo może pochwalić się pięknymi dziewczęco-kobiecymi kształtami, ma 62 cm wysokości i jest przyjemnie masywna, wręcz ciężka. Uwielbiam tę lalkę, zwłaszcza w nowej makijażowej odsłonie. Jej prześliczna buźka zyskała smutny, zamyślony wygląd, co było moim zamysłem, ponieważ lubię nostalgiczny wyraz na lalkowych twarzach.
Makijaż wykonała jedna z nielicznych, polskich make-upistek, niezwykle utalentowana artystka o pseudonimie Shaiel. Jej autorstwa są również piękne zdjęcia, które zamieszczam poniżej.
Miłego oglądania!