Niedawno oglądałam film „Labirynt Fauna” w reżyserii Guillermo Del Toro. Nie wiem dlaczego dopiero teraz. Nigdy wcześniej jakoś nie sięgnęłam po niego.
Jestem absolutnie zauroczona. Filmem, muzyką, magią…
Akcja filmu przenosi nas do Hiszpanii do czasów generała
Franko i wojny domowej. Jest to niezwykle trudny i dramatyczny okres dla tego
kraju.
Nie będę opowiadała fabuły, ponieważ warto samemu sięgnąć do
filmoteki i obejrzeć to wspaniałe dzieło.
Reżyser bardzo pięknie łączy wątki fantastyczne z ponurym,
brutalnym realizmem. Pomimo wstrząsających scen, film jest, można powiedzieć -
baśniowy. Fabuła wielokrotnie prowadzi
nas przez meandry wyobraźni, miesza realizm z fantazją i momentami nie jesteśmy
pewni, w jakim świecie naprawdę się znajdujemy. Jest aż gęsto od emocji, które
nami targają.
Gra aktorów to osobna opowieść, zwłaszcza rola 11-letniej
dziewczynki Ofelii (Ivana Baquero). Nie ma sobie równych. Zresztą to jej
debiut, jakże udany!
Jest jeszcze muzyka… Której autorem jest Javier Navarrete.
Niesamowita, przepiękna, zapierająca dech w piersiach.
Jeżeli film jest ucztą
dla oczu, to muzyka ucztą dla uszu. Ucztą, która nie powinna się nigdy
skończyć. Ta muzyka może trwać i trwać…
„Labirynt Fauna” to majstersztyk.
To najlepszy, najpiękniejszy i najbardziej niezwykły film,
jaki ostatnio oglądałam. Polecam gorąco.
A kołysanka „Pan’s
labyrinth lualaby violin” nie pozwala o sobie zapomnieć i sączy swe narkotyczne
dźwięki wprost do moich oczarowanych uszu. I zawsze będzie już ze mną.
http://www.youtube.com/watch?v=46pyseT8-sI&feature=related
Ciekawy film choć początkowo spodziewałam się po nim czego innego. Myślałam, że jest w innym klimacie, dlatego mam mieszane uczucia. Nieątpliwie warto go zobaczyć bo jest ładnie nakręcony.
OdpowiedzUsuńMuzyka piękna.
Pozdrawiam ((((:
Och, ale trzeba przyznać, że ten stwór z oczami na dłoniach był straszny!
OdpowiedzUsuń